Sędziowie lepsi od trenerów. W challenge'u w PlusLidze
W sezonie 2024/2025 trenerzy drużyn PlusLigi ponad 1800 razy prosili o sprawdzenie akcji w systemie challenge. W większości przypadków rację mieli jednak sędziowie.
Po raz pierwszy system challenge zastosowano w PlusLidze (i na świecie) 14 lat temu, w finałowych spotkaniach między PGE Skrą Bełchatów i ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Dziś trudno sobie wyobrazić siatkówkę na najwyższym poziomie bez możliwości sprawdzenia spornych sytuacji.
W zakończonym sezonie PlusLigi trenerzy prosili o challenge 1835 razy. Najczęściej robił to Andrea Giani z ZAKSY (140), a najrzadziej Dominik Kwapisiewicz ze Ślepska Malow Suwałki (96), a tylko trzy kluby miały poniżej 100 sprawdzeń (Barkom Każany Lwów i PSG Stal Nysa po 99). Oprócz pracującego w Kędzierzynie-Koźlu mistrza olimpijskiego z Paryża, najczęściej decyzje sędziów kwestionowali Massimo Botti z BOGDANKI LUK-u Lubli (135) i Tuomas Sammelvuo z Asseco Resovii Rzeszów (133
Często słychać było narzekania na sędziowanie, ale w tej rywalizacji arbitrzy prowadzący mecze PlusLigi wygrali rywalizację ze szkoleniowcami. Tylko w 486 przypadkach trzeba było zmienić decyzję, co stanowi niespełna 27 proc. Oczywiście trzeba pamiętać o tzw. czaso-challenge’ach, czyli celowych przerwach, gdy trenerzy – zazwyczaj w końcówkach setów - nie mieli już przerw na żądanie.
Największą skuteczność w challenge’ach mieli szkoleniowcy GKS-u Katowice: Grzegorz Słaby i jego następca Emil Siewiorek (31,62 proc. wygranych); Michał Winiarski z Aluronu CMC Warty Zawiercie (31,25 proc.), Andrzej Kowal z Cuprum Stilonu Gorzów (31 proc.) i Mariusz Sordyl z Trefla Gdańsk (30,25 proc.). Na przeciwnym biegunie jest Piotr Graban z PGE Projektu Warszawa (18,92 proc.), Gheorghe Cretu z PGE GiEK Skry (20,97 proc.).
Jeśli chodzi o liczby, to najwięcej razy rację przy kwestionowaniu decyzji miał Winiarski (40-krotnie), 37 razy lepszy był Botti i szkoleniowcy GKS-u, 36 – Sordyl, a 35 – Giani.
Powrót do listy