Kyle Ensing zostaje w Zawierciu
Kyle Ensing kolejny rok również spędzi w Zawierciu. Do zespołu dołączył przed startem sezonu 2024/2025.
Amerykański atakujący do Aluron CMC Warty Zawiercie przeniósł się z francuskiego Saint-Nazaire Volley-Ball Atlantique, z którym chwilę wcześniej zdobył mistrzostwo Francji. Sezon 2024/2025 był jego debiutem w PlusLidze. Wraz z zawierciańskim klubem zdobył AL-KO Superpuchar Polski, wicemistrzostwo kraju oraz klubowe wicemistrzostwo Europy. Dotarł także do finału TAURON Pucharu Polski.
Zdecydowałem się zostać w Zawierciu z powodu kolegów z drużyny, sztabu szkoleniowego oraz kibiców. Miałem naprawdę mnóstwo zabawy w minionym sezonie. Czułem się tu jak w rodzinie. Fani są niesamowici i naprawdę pomagali nam w wygrywaniu meczów. Dodatkowo, jako zespół postawiliśmy sobie bardzo wysokie cele i jesteśmy zdeterminowani, aby je zrealizować. Jestem podekscytowany, że wrócę tu na kolejny rok - mówi Kyle Ensing.
W minionym sezonie występujący z numerem 55 atakujący zagrał w 38 spotkaniach: 28 w PlusLidze, 1 Pucharu Polski, 8 Ligi Mistrzów oraz finale AL-KO Superpucharu Polski. Zdobył w nich 184 punkty. Skończył 164 z 355 ataków, co dało mu 46,2% skuteczności. Dołożył do tego 13 bloków i 7 asów serwisowych.
Najwięcej punktów zdobył w wyjazdowym starciu z GKS-em Katowice. Na konto swojego zespołu dopisał wtedy 21 oczek. Natomiast kibice na pewno na długo zapamiętają jego występ w decydującym trzecim półfinale z PGE Projektem Warszawa, w którym zastąpił kontuzjowanego Karola Butryna i pomógł drużynie odwrócić losy spotkania. Był także jednym z bohaterów finału Ligi Mistrzów, w którym miał duży wkład w doprowadzeniu do tie-breaka z Sir Sicoma Monini Perugia.
- To jeden z tych zawodników, którzy potrafią być tajną bronią swojego klubu. W tym sezonie miał postawione przed sobą trudne zadanie, bo o skład rywalizował z Karolem Butrynem, a roszady często uniemożliwiał limit obcokrajowców - przyznaje prezes Kryspin Baran.
Powrót do listyGdy pojawiał się na boisku stawał na wysokości zadania, stając się wartością dodaną dla naszego zespołu, a swoją nieprzewidywalnością zaskakiwał rywali i potrafił odwracać losy spotkania. Przekonać mogliśmy się o tym w trzecim meczu półfinałowym w Warszawie oraz finale Ligi Mistrzów w Łodzi. Jestem przekonany, że w naszych barwach nie powiedział jeszcze ostatniego słowa - dodaje.