Jan Firlej: Rozkręcamy się z meczu na mecz
Reprezentacja Polski w ćwierćfinale MŚ rozgrywanych na Filipinach zmierzy się z jedną z rewelacji turnieju – Turcją. Mecz Biało-Czerwonych z Turkami odbędzie się w środę 24 września o godz. 14.00 czasu polskiego. - Wierzę w to bardzo, że będziemy się dalej rozkręcali na tym turnieju – mówi Jan Firlej, rozgrywający polskiego zespołu i PGE Projektu Warszawa.
W niedzielę Polacy po raz pierwszy na turnieju mieli dzień wolny od treningów. Jak go wykorzystali? – Było trochę basenu, słoneczka i sauny. To był taki luźny dzień; mieliśmy też jakiś spacer poza hotel i poszliśmy na kawę do galerii. Dzień minął nam bardzo szybko. O 20.30 mieliśmy w hotelu kolację i później spokojny wieczór – mówi rozgrywający reprezentacji Polski, Jan Firlej, który na początku mistrzostw świata borykał się z mocnym przeziębieniem.
– Myślę, że duża część naszego zespołu w różnym etapie przechodziła tutaj przeziębienie i na różnym poziomie zaawansowania. Ja miałem akurat temperaturę, więc to było takie najcięższe, bo moje samopoczucie nie było aż tak złe, tylko że ta temperatura, która oscylowała wokół 38-38,5 stopni trochę utrudniała mi funkcjonowanie i dlatego opuściłem jeden trening. Natomiast to nie trwało jakoś długo. Tak naprawdę najgorszy był chyba dzień meczowy z Katarem, jeśli chodzi o samopoczucie, a pozostały okres był już w porządku – opisuje Firlej, który na mistrzostwach świata może liczyć na doping swojej ukochanej, Kingi Drabek.

– Kinga jest tutaj na Filipinach już od pierwszego meczu z Rumunią. Wspólnie z Olą od Artura Szalpuka spędzają czas wolny wypoczywając trochę na wyspach i przyjeżdżając do Manili na mecze. Ostatnio były na innej wyspie, takiej mniejszej i bardziej turystycznej. Spędzają miło czas i będą oczywiście na meczu z Turcją. Ze zdjęć i relacji od dziewczyn na pewno ładniej to wszystko wygląda na wyspach niż tutaj w Manili – opisuje Firlej.
Czego polski rozgrywający spodziewa się w ćwierćfinale po reprezentacji Turcji, która podobnie jak Polacy nie przegrała jeszcze żadnego meczu?
- Uważam, że Turcja przyjechała naprawdę w dobrej formie na ten turniej. Miałem okazję obejrzeć, może nie całe mecze, ale kilka urywek z ich spotkań i naprawdę wyglądają dobrze, lepiej niż w Lidze Narodów. Mają bardzo silne skrzydła. Jeszcze nie mieliśmy odprawy taktycznej, więc wszystkiego się dowiemy tak naprawdę z tego, co nam sztab przygotował, ale tak na pierwszy rzut oka, to mają trzech naprawdę mocnych skrzydłowych, na których będą opierać grę z nami. Dobrze też zagrywają. Poza tym to jest chyba najwyższy zespół na turnieju. Wydaje mi się, że średnią wzrostu mają najwyższą, więc uważam, że to naprawdę fizyczny zespół i ja bym ich wcale szybko tutaj nie skreślał, bo myślę, że naprawdę grają dobrze na tym turnieju – przestrzega Jan Firlej.
Czy w meczu z Turcją, która bardzo dobre zagrywa, ale ma problemy z przyjęciem, kluczowe będą właśnie te dwa elementy, czyli serwis i przyjęcie?
– Myślę, że tak. Uważam, że z nami generalnie zespoły rywali bardzo ryzykują na zagrywce, po prostu z tego względu, że my gdy mamy przyjęcie pozytywne, to jest nas bardzo ciężko zatrzymać czy przełamać. Myślę, że Turcy mogą mieć podobną taktykę, tym bardziej, że mają ku temu swoje argumenty, bo mają dobry, fizyczny zespół i kilku gości, którzy potrafią odpalić na zagrywce, więc będą to robić – dodaje Firlej.

Czy dyspozycja Biało-Czerwonych na turnieju na Filipinach idzie w górę?
- Tak. Myślę, że nawet oglądając gdzieś te spotkania z ławki, patrząc na to, jak to wygląda, to wydaje mi się, że z meczu na mecz się rozkręcamy. Też jeszcze w tej fazie grupowej, szczególnie na początku, ta siłownia w naszym przypadku była mocniejsza i taki był plan, więc myślę, że wszystko idzie na razie zgodnie z nim. Mam nadzieję, że tak już do samego końca to będzie wyglądać. Wierzę w to bardzo, że będziemy się dalej rozkręcali – przekonuje Jan Firlej, który jest zmiennikiem Marcina Komendy, ale wspiera kolegę z zespołu, jak i całą drużynę.
- Najważniejsze, żeby zespół wygrywał, a to czy ktoś gra więcej, mniej, czy w pełnym wymiarze, czy wchodzi tylko na jedną zagrywkę, jeśli to pomaga zespołowi to super, bo na końcu najważniejszy jest wynik, a nie to kto ile spędza czasu na boisku – podkreśla polski rozgrywający.

Jan Firlej jest też jednym z debiutantów na mistrzostwach świata. Jak czuje się w tej roli?
– Dobrze, chociaż trochę nieszczęśliwe wyszło z tym moim. przeziębieniem. Uważam, że bardzo fajną dyspozycję przygotowałem i dobrze bardzo się czułem. Trochę mnie to przeziębienie wybiło z uderzenia, ale myślę, że wszystko wraca na swoje tory – zakończył rozgrywający polskiej kadry i PGE Projektu Warszawa.



