piątek, 3 lis, 17:30
Jastrzębski Węgiel
2 3
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle
Piątek, 3 lis, 17:30
Małe punkty:
25 20 26 24 29 31 19 25 12 15
wtorek, 13 lut, 17:30
CUK Anioły Toruń
0 3
Projekt Warszawa
Wtorek, 13 lut, 17:30
Małe punkty:
14 25 18 25 12 25 0 0 0 0
wtorek, 13 lut, 20:30
Asseco Resovia Rzeszów
1 3
BOGDANKA LUK Lublin
Wtorek, 13 lut, 20:30
Małe punkty:
22 25 23 25 25 14 19 25 0 0
środa, 14 lut, 17:30
Jastrzębski Węgiel
3 0
Trefl Gdańsk
Środa, 14 lut, 17:30
Małe punkty:
25 20 25 20 25 21 0 0 0 0
środa, 14 lut, 20:30
CM SOLEUS Klub Sportowy Rudziniec
1 3
Aluron CMC Warta Zawiercie
Środa, 14 lut, 20:30
Małe punkty:
15 25 26 24 16 25 15 25 0 0
sobota, 2 mar, 14:45
Jastrzębski Węgiel
3 0
BOGDANKA LUK Lublin
Sobota, 2 mar, 14:45
Małe punkty:
25 21 25 23 25 18 0 0 0 0
sobota, 2 mar, 18:00
Aluron CMC Warta Zawiercie
0 3
Projekt Warszawa
Sobota, 2 mar, 18:00
Małe punkty:
18 25 24 26 27 29 0 0 0 0
niedziela, 3 mar, 14:45
Jastrzębski Węgiel
1 3
Aluron CMC Warta Zawiercie
Niedziela, 3 mar, 14:45
Małe punkty:
22 25 25 20 21 25 20 25 0 0
środa, 10 kwi, 21:00
TV Polsat Sport
PSG Stal Nysa
0 3
Aluron CMC Warta Zawiercie
Środa, 10 kwi, 21:00
Małe punkty:
26 28 19 25 19 25 0 0 0 0
TV Polsat Sport
czwartek, 11 kwi, 18:20
TV Polsat Sport
Trefl Gdańsk
2 3
Asseco Resovia Rzeszów
Czwartek, 11 kwi, 18:20
Małe punkty:
19 25 27 25 25 23 16 25 11 15
TV Polsat Sport
czwartek, 11 kwi, 21:00
TV Polsat Sport
BOGDANKA LUK Lublin
1 3
Projekt Warszawa
Czwartek, 11 kwi, 21:00
Małe punkty:
25 16 13 25 19 25 19 25 0 0
TV Polsat Sport
sobota, 13 kwi, 14:45
TV Polsat Sport
Jastrzębski Węgiel
3 1
Indykpol AZS Olsztyn
Sobota, 13 kwi, 14:45
Małe punkty:
21 25 25 14 25 13 25 23 0 0
TV Polsat Sport
sobota, 13 kwi, 17:30
TV Polsat Sport
Aluron CMC Warta Zawiercie
3 2
PSG Stal Nysa
Sobota, 13 kwi, 17:30
Małe punkty:
23 25 20 25 25 15 25 21 15 9
TV Polsat Sport
niedziela, 14 kwi, 14:45
TV Polsat Sport
Projekt Warszawa
0 3 15 12
BOGDANKA LUK Lublin
Niedziela, 14 kwi, 14:45
Wyniki pierwszego meczu
1 3
Małe punkty:
20 25 22 25 19 25 0 0 0 0
Złoty set:
15 12
TV Polsat Sport
niedziela, 14 kwi, 17:30
TV Polsat Sport
Asseco Resovia Rzeszów
3 1
Trefl Gdańsk
Niedziela, 14 kwi, 17:30
Małe punkty:
26 28 25 23 25 14 25 16 0 0
TV Polsat Sport
niedziela, 14 kwi, 20:30
TV Polsat Sport
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle
1 3
PGE GiEK Skra Bełchatów
Niedziela, 14 kwi, 20:30
Małe punkty:
22 25 25 18 22 25 19 25 0 0
TV Polsat Sport
poniedziałek, 15 kwi, 17:30
TV Polsat Sport
Ślepsk Malow Suwałki
3 0
Barkom Każany Lwów
Poniedziałek, 15 kwi, 17:30
Małe punkty:
25 19 25 15 25 13 0 0 0 0
TV Polsat Sport
poniedziałek, 15 kwi, 20:30
TV Polsat Sport
GKS Katowice
3 0
KGHM Cuprum Lubin
Poniedziałek, 15 kwi, 20:30
Małe punkty:
25 20 25 18 25 23 0 0 0 0
TV Polsat Sport
środa, 17 kwi, 15:00
TV Polsat Sport
PGE GiEK Skra Bełchatów
2 3
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle
Środa, 17 kwi, 15:00
Małe punkty:
18 25 25 22 25 22 16 25 9 15
TV Polsat Sport
środa, 17 kwi, 17:30
TV Polsat Sport
Asseco Resovia Rzeszów
2 3
Jastrzębski Węgiel
Środa, 17 kwi, 17:30
Małe punkty:
32 30 21 25 28 30 25 22 10 15
TV Polsat Sport
środa, 17 kwi, 20:30
TV Polsat Sport
Projekt Warszawa
0 3
Aluron CMC Warta Zawiercie
Środa, 17 kwi, 20:30
Małe punkty:
24 26 16 25 25 27 0 0 0 0
TV Polsat Sport
czwartek, 18 kwi, 17:30
TV Polsat Sport
Indykpol AZS Olsztyn
3 1
PSG Stal Nysa
Czwartek, 18 kwi, 17:30
Małe punkty:
16 25 25 21 28 26 25 20 0 0
TV Polsat Sport
czwartek, 18 kwi, 20:30
TV Polsat Sport
BOGDANKA LUK Lublin
3 0
Trefl Gdańsk
Czwartek, 18 kwi, 20:30
Małe punkty:
25 19 25 19 25 14 0 0 0 0
TV Polsat Sport
sobota, 20 kwi, 14:45
TV Polsat Sport
Jastrzębski Węgiel
··· ···
Asseco Resovia Rzeszów
Sobota, 20 kwi, 14:45
TV Polsat Sport
sobota, 20 kwi, 17:30
TV Polsat Sport
Aluron CMC Warta Zawiercie
··· ···
Projekt Warszawa
Sobota, 20 kwi, 17:30
TV Polsat Sport
niedziela, 21 kwi, 14:45
TV Polsat Sport
PSG Stal Nysa
··· ···
Indykpol AZS Olsztyn
Niedziela, 21 kwi, 14:45
TV Polsat Sport
niedziela, 21 kwi, 20:30
TV Polsat Sport
Barkom Każany Lwów
··· ···
Ślepsk Malow Suwałki
Niedziela, 21 kwi, 20:30
TV Polsat Sport
poniedziałek, 22 kwi, 17:30
TV Polsat Sport
KGHM Cuprum Lubin
··· ···
GKS Katowice
Poniedziałek, 22 kwi, 17:30
TV Polsat Sport
poniedziałek, 22 kwi, 20:30
TV Polsat Sport
Trefl Gdańsk
··· ···
BOGDANKA LUK Lublin
Poniedziałek, 22 kwi, 20:30
TV Polsat Sport
środa, 24 kwi, 17:30
TV Polsat Sport
przegr. E lub F
··· ···
przegr. E lub F
Środa, 24 kwi, 17:30
przegr. E lub F
··· ···
przegr. E lub F
TV Polsat Sport
środa, 24 kwi, 20:30
TV Polsat Sport
zw. E lub F
··· ···
zw. E lub F
Środa, 24 kwi, 20:30
zw. E lub F
··· ···
zw. E lub F
TV Polsat Sport
sobota, 27 kwietnia
przegr. E lub F
··· ···
przegr. E lub F
Sobota, 27 kwietnia
przegr. E lub F
··· ···
przegr. E lub F
sobota, 27 kwietnia
zw. E lub F
··· ···
zw. E lub F
Sobota, 27 kwietnia
zw. E lub F
··· ···
zw. E lub F
niedziela, 28 kwietnia
przegr. E lub F
··· ···
przegr. E lub F
Niedziela, 28 kwietnia
przegr. E lub F
··· ···
przegr. E lub F
niedziela, 28 kwietnia
zw. E lub F
··· ···
zw. E lub F
Niedziela, 28 kwietnia
zw. E lub F
··· ···
zw. E lub F
 

Konrad Piechocki: Nie jesteś aż tak wielki, gdy wygrywasz i nie jesteś aż tak fatalny, gdy przegrywasz

O historii i teraźniejszości, o radości wygrania i smutkach porażek, o wielkich chwilach i kłopotach PGE Skry Bełchatów rozmawiamy z prezesem Konradem Piechockim, który od ponad dwudziestu lat prowadzi ten bardzo utytułowany klub.

W Katarze trwają właśnie mistrzostwa świata w piłce nożnej. Kiedyś Katarczycy próbowali wchodzić w świat siatkarski, a PGE Skra tam właśnie zdobywała swoje chyba największe sukcesy, czyli trzy medale, srebrny i dwa brązowe, Klubowych Mistrzostw Świata. Lubi pan wracać do tamtych chwil?

Pewnie, wracam do nich z sentymentem, bo to był czas bardzo mocnej drużyny PGE Skry, która rzadko kiedy przegrywała. Ten Katar zawsze mi się będzie kojarzył dobrze, choć dzisiaj różnie się o tym kraju mówi, to jednak my mamy z nim najlepsze możliwe wspomnienia. Obserwowaliśmy z bliska na przestrzeni kilku lat, jak szybko się rozwija. Jednego roku przez okno hotelowe patrzyliśmy na pustynię, a następnego, przez to samo okno, już na nowoczesny wieżowiec. Do tego sportowa fajna przygoda, boje z najsilniejszymi, jak Trento, czy Zenit Kazań.

Właściwie tylko w pierwszym roku było śmiesznie, gdy Katarczycy przeforsowali tę przedziwną tzw. złotą formułę, czyli pierwszy atak po przyjęciu z drugiej linii. Później już było na poważnie.

Tak, pamiętam oczywiście ten pomysł. Ale pamiętam też, że umieliśmy sobie z tym jakoś poradzić i skończyliśmy mistrzostwa na podium. Mam stamtąd dużo, dużo dobrych wspomnień.

Trochę celowo rozpocząłem tę rozmowę od mistrzostw w Katarze. Bo mam wrażenie, że tamte lata były przełomem w historii PGE Skry w te gorszą stronę. Nie chcę powiedzieć, że zaczynał się czas schyłkowy, ale na pewno pojawiły się pierwsze rysy na tej pomnikowej drużynie, której przez lata nikt nie był w stanie dotknąć.

Tak, zgadzam się. Byliśmy tam trzykrotnie na przestrzeni czterech lat, przyjechaliśmy za pierwszym i drugim razem jako mistrz Polski, a ostatnim razem już nie. Wcześniej niepodzielnie panowaliśmy w naszej lidze, z dobrej strony prezentowaliśmy się właściwie każdego roku w Lidze Mistrzów. Tak, to był na pewno najlepszy okres w naszej historii. Naszym działaniem, nie tylko zresztą sportowym, mocno zainteresowaliśmy Katarczyków, którzy czerpali od nas wiedzę, m.in. uczestnicząc w meczu Ligi Mistrzów w Łodzi.

Klubowe Mistrzostwa Świata, Liga Mistrzów... Czego teraz brakuje, by Skra była w podobnym miejscu?

Dziś wszystko jest inne, żyjemy w zupełnie innej rzeczywistości, także tej sportowej. Przede wszystkim bardzo urosła nam konkurencja, wystarczy popatrzeć na tabelę PlusLigi, na liczbę drużyn, która dzisiaj może być mistrzem Polski. Jastrzębie? Tak. Zaksa? Tak. Resovia? Tak. Zawiercie? Tak. A na tym nie koniec. Kiedyś tak nie było, najczęściej były dwie silne drużyny.

Do Bełchatowa wtedy przychodzili wszyscy, których Skra chciała. Na przykład linię przyjęcia w jednym momencie tworzyła taka czwórka: Antiga, Bąkiewicz, Kurek i Winiarski. Dzisiaj trudno sobie wyobrazić coś takiego. Przychodzili, bo Skra płaciła najwięcej?

Wcale nie, bo w tamtym czasie, gdy zaczynaliśmy naszą mistrzowską historię mówiło się, że więcej płaci PZU AZS Olsztyn. I pewnie tak było, ale za to innych klubów w tej czołówce nie było. Był Olsztyn, a później był Bełchatów, był Jastrzębski Węgiel. Ale to nie były jakieś wielkie różnice, myślę wręcz, że śladowe. Dzisiaj dysproporcje są dużo większe. Bardzo dużo.

A dzisiaj budżet Skry jak się plasuje na tle konkurencji?

Myślę, że mniej więcej w połowie ligowej stawki.

No to zmiana jest bardzo poważna.

Bardzo, tak jak mówiłem, zmieniła się cała rzeczywistość w polskiej siatkówce.

Wtedy dobieraliście sobie zawodników wedle swoich życzeń? Ktoś odmawiał?

Nie, raczej nie. To były czasy, gdy trochę inaczej patrzyło się na rolę pieniądza. Dzisiaj właściwie decydują wyłącznie pieniądze, oczywiście być może nie we wszystkich przypadkach, ale na pewno większości. Wtedy pieniądze oczywiście też były ważne, ale dla wielu graczy nie były najważniejsze. Liczyła się atmosfera, poziom sportowy, otoczenie, trener i wiele innych czynników.

Pamiętam, jak Daniel Pliński, który do Bełchatowa przyszedł z Jastrzębia powiedział, że idzie do Skry, bo chce być mistrzem Polski. I mówił to gracz, który przegrał ze Skrą mistrzostwo Polski dopiero w piątym meczu w Bełchatowie.

Tak, oczywiście. To już był czas, kiedy trudno było nas dotknąć, kiedy przegrywaliśmy jeden, może dwa, czy trzy mecze w sezonie. Wiadomo, że łatwiej budowało się drużynę, gdy właściwie każdy gracz chciał u nas występować. Choć, jeszcze raz to podkreślę, nie płaciliśmy największych pieniędzy w Polsce.

Takie mistrzostwa zdobywane rok po roku mogą uśpić czujność. Można się stać, jak to dziś się modnie mówi, tłustym kotem.

Mnie wtedy też pytano, czy nie nudzą mi się te kolejne mistrzostwa, czy mam ambicje, by walczyć o kolejne. Dla mnie to było oczywiste, że coś takiego znudzić się nie może, bo to nigdy nie była fabryka, która działała tak samo. Każdy sezon był inny, bo to jest praca z ludźmi, więc każdy sezon jest inny i każdy jest nowym wyzwaniem. Nic człowiekowi nie jest dane na zawsze, ale w sporcie taka seria, jak nasza, czyli siedem mistrzostw z rzędu, to są wieki.

I przyszedł dzień, w którym Georg Grozer razem z Resovią tę erę zakończył.

Tak, kiedy po tych siedmiu latach zdobywaliśmy wicemistrzostwo to wielu niemal ogłaszało koniec świata. A każdy medal i każdy sukces był dla nas wielką sprawą. Mamy trzydzieści dwa różne medale albo puchary wliczając w to tylko najważniejsze rozgrywki krajowe i międzynarodowe. I każdy z tych sukcesów cieszył.

Był kiedyś PZU AZS, był później Jastrzębski Węgiel, kolejny to Asseco Resovia. Dzisiaj tych przeciwników jest już bardzo wielu. Myśli pan, że Skra była pewnego rodzaju drogowskazem dla wielu polskich klubów?

Od wielu osób słyszałem, że tak było. Pamiętajmy, że to były inne czasy. My, jako pierwsi, wprowadziliśmy np. trenera przygotowania fizycznego i wiele, wiele innych rzeczy. W wielu sprawach byliśmy prekursorami, a dziś jest wiele klubów, które nas dogoniły, czy nawet przegoniły w tym. Mamy po prostu większą konkurencję, więc przez to mniejsze sukcesy, ale rozwój polskiej siatkówki, jaki nastąpił w tym czasie, cieszy każdego. Mnie oczywiście też.

Były sezony, gdy Skra przegrywała po jednym, czy kilka meczów w ciągu roku. Nie uwierzę, że nie bolało pana, gdy dziewięciu meczach zespół miał sześć porażek. A to było chwilę temu.

Oczywiście, że boli, przecież nikt nie lubi przegrywać. To nie jest nic fajnego, ale jest to wkalkulowane w naszą profesję. W profesję ludzi, którzy zawodowo zajmują się sportem, czy to w roli siatkarza, trenera, czy, tak jak ja, prezesa klubu. Raz się jest na dole, raz na górze – jeśli z tym się nie pogodzisz w sporcie to nie masz łatwo. W sporcie nie ma ludzi, którzy nie przeżyli bolesnych porażek.

Wie pan, że porażki PGE Skry w PlusLidze powodują dziesiątki, jeśli nie setki złośliwych komentarzy w Internecie? Chciałem powiedzieć, że to komentarze kibiców, ale w sumie w większości to nie wiemy czyje, bo to często zupełnie anonimowe konta.

Wiem, czasem czytam nawet.

Myśli pan, że teraz płacicie po prostu za sukcesy z dawnych lat? Że porażki Skry, choć są przecież stosunkowo częste, nadal powodują zaskoczenie, bo wypracowana marka powoduje, że ludzie wciąż myślą, że Skra mogłaby być takim samym potentatem?

Na pewno wielu z nich porównuje nas do tamtych lat, a moim zdaniem nie ma to żadnego sensu, bo, jak już mówiłem, sytuacja jest kompletnie inna. Ale muszę powiedzieć, że ja to rozumiem. Sport to emocje, a wielu ludzi wciąż jest przyzwyczajonych do sukcesów Skry. Wiadomo, że kibice w większości nie znają tych kulis, wielu z nich nawet nie myśli, że zawodnik ileś kosztuje i po prostu na wielu nas nie stać. Czytam, że jak to jest, że ten gra w tym klubie, a nie u nas. Nas na wielu dzisiejszych graczy po prostu nie stać. Ja się nie użalam, ja po prostu mówię, jak jest.

Dużo pan przegrywa licytacji w okienkach transferowych?

Gołym okiem widać, że zdarza się, że przegrywamy, ale nie mamy wyjścia. Nie możemy licytować ponad stan, więc w tym wyścigu uczestniczymy do momentu, który spina się z naszym budżetem. Gdy przestaje się spinać uczciwie mówimy, że to jest nasze ostatnie słowo.

Ale czy to, że przegrywa pan te licytacje oznacza, że Skra jest biedniejsza? Niedawno klub przedłużył umowę ze sponsorem strategicznym o trzy lata.

Energetyka od początku była fundamentem naszego klubu, najpierw Elektrownia Bełchatów, później BOT, wreszcie PGE. Ta stabilność jest absolutnie bezcenna i zawsze będę to podkreślał i chwalił, bo przez lata dawało to wielki komfort pracy i możliwość budowy mocnej drużyny. Dziś nie są to środki, które mogą nam pozwolić konkurować na rynku z najmocniejszymi klubami w PlusLidze.

Stawki za zawodników są mocno wywindowane?

Myślę, że tak, szczególnie za polskich graczy. W jakimś sensie wszyscy staliśmy się niewolnikami sukcesu. Polska siatkówka odnosi wielkie triumfy, więc wartość zawodników rośnie, ale przychody klubów już nie. Niestety, to jest oczywiście problem siatkówki, zwłaszcza jej międzynarodowych władz. Nie chcę porównywać nas do piłki nożnej, gdzie klub o tak dużej stabilności, tak dużych sukcesach i tak długiej ciągłości grania w Lidze Mistrzów, miałby na wiele zabezpieczony byt. Mam wrażenie, że w innych sportach, które już łatwiej można porównać z siatkówką, też jest lepiej.

To są problemy federacji europejskiej, czy światowej?

Tak, ale chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz, która, w mojej ocenie, bardzo psuje rynek. To właściwie od jakiś trzech lat brak okienka transferowego. Ono oczywiście formalnie istnieje, ale tylko formalnie. Zwyczajowo było przez wiele lat przyjęte, że finał Pucharu Polski był początkiem rozmów transferowych. A dziś…

A dziś słyszałem żart od jednego z prezesów, że takim początkiem jest mecz o Superpuchar, który odbywa się na początku sezonu.

W moim odczuciu jest to absolutnie niezrozumiałe i ta sprawa powinna być absolutnie uregulowana i przestrzegana. Trzeci rok z rzędu sezon rusza w październiku, a w listopadzie już słyszę, że w nowym sezonie ten zagra tu, a ten tu. Ciężko w takiej sytuacji jest rozsądne budowanie zespołu, bo, wbrew pozorom, środowisko jest jednak wąskie. No i w moim przeświadczeniu naraża zawodników, którzy mają normalne prawo do słabszej dyspozycji, do słabszego dnia. Ale, gdy będą grali mecz o, dajmy na to, awans do Ligi Mistrzów ze swoim przyszłym pracodawcą, to raczej to prawo sobie zabierają. To są rzeczy ba bardzo dziwne, które poddają w wątpliwość wartość wielu lat pracy, wartość atmosfery, z której przez lata Skra słynęła. Kiedyś to ta atmosfera przyciągała do Skry zawodników, a dziś, tak jak mówiłem, liczy się tylko wartość pieniądza.

Czy jak dzisiaj patrzy pan na drużynę PGE Skry to z czystym sumieniem może powiedzieć, że to najmocniejszy zespół, na jaki klub stać?

Mówiłem już, że rynek jest bardzo trudny.

Zacznijmy od trenera. Jednak zatrudnienie Joela Banksa to było zaskoczenie.

Tak, wiem o tym, a wielu jeszcze umniejsza jego warsztat. Całkowicie niesłusznie, bo to świetny trener, bardzo zaangażowany w pracę. Przed zatrudnieniem Joela rozmawiałem z Danielem Castellanim, który pracując w Belgii miał Joela w swoim sztabie. I usłyszałem, że to bardzo dobry trener, przygotowany do pracy w takim klubie, jak PGE Skra.

Ale to Brytyjczyk, czyli człowiek z kraju całkowicie nie siatkarskiego. To tak, jakby czołowy angielski klub piłkarski zatrudnił na stanowisku trenera Australijczyka.

A kto wygrał w tamtym roku PlusLigę i Ligę Mistrzów? Rumun. Rumunia to jest jakiś bardzo siatkarski kraj? Nie oceniajmy ludzi po paszporcie tylko po umiejętnościach. A Joel przez wiele lat pracował w Belgii, zdobywał tam szlify, samodzielnie prowadził taki zespół, jak Noliko Maaseik. To jest trener, który ma duże umiejętności i duże ambicje. Poświęca się pracy, o siódmej rano jest już w klubie, wychodzi ostatni. Ma olbrzymi szacunek do Skry, do historii tego klubu, ale chce też odnieść sukces. Nie możemy ciągle żyć tą historią. Musimy iść do przodu i uważam, że przy Joelu ta grupa idzie do przodu.

Wyniki na razie nie potwierdzają tego.

Mieliśmy kryzys, ale wyszliśmy z niego. Wierzę w pracę Joela Banksa i jednocześnie zauważam, że nie tylko PlusLiga się wyrównała. Kto by przypuszczał, że wielki klub Cucine Lube Civitanova będzie miał problemy z Benfiką Lizbona? Nie jesteśmy odosobnionym przypadkiem, ale wierzę, że wrócimy na drogę zwycięstw.

Skra przez lata doczekała się wielu swoich legend. Kilka z nich, jak choćby Michał Winiarski, Daniel Pliński, czy Stephane Antiga są trenerami polskich klubów. Nie marzył się panu trener z piękną zawodniczą kartą w PGE Skrze?

Mamy kogoś takiego w sztabie, bo dołączył do nas Michał Bąkiewicz, który ma zapisaną piękną zawodniczą kartę w historii Skry. Michał kilka lat temu w bardzo trudnej sytuacji przejął AZS Częstochowa, później doprowadził do wielkich sukcesów, w tym tytułu mistrza świata, młodych siatkarzy z reprezentacji do lat 19. A ci trenerzy, których pan wymienił, akurat byli związani umowami. Myślę jednak, że mostów nigdy nie paliliśmy i nigdy nie można mówić nigdy. Zwłaszcza w sporcie.

No dobrze, to trener. A zawodnicy?

Oczywiście, można sobie wymarzyć lepszy zespół, ale na lepszy zespół nas nie stać. Proszę popatrzeć na kłopoty, jakie na rynku transferowym miała Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, czyli zespół, który wygrał Ligę Mistrzów, z zastąpieniem Kamila Semeniuka. Ogólnie z przyjmującymi na rynku był duży problem. Ścięgnęliśmy Filippo Lanzę, który daje nam sporo doświadczenia. W ostatnich meczach dał nam dużo dobrego i wierzę w niego.

Ma pan w zespole zawodnika, na którego spada na pewno największa krytyka w PlusLidze. Myslę oczywiście o Kacprze Piechockim, który – powiedzmy to uczciwie – ma za sobą sporo słabszych meczów, ale też tytuł mistrza Polski. Grono wielbicieli ma spore, ostatnio nawet, gdy dostał nagrodę MVP to też na Twitterze został skrytykowany.

Wiadomo, że Kacper ma najcięższą koszulkę w lidze, bo jest na niej napisane Piechocki i przez pryzmat tego jest oceniany. Ma gorsze, ale i lepsze chwile. W normalnej sytuacji powinien być krytykowany za słabą grę i chwalony za dobrą. W jego przypadku, gdy gra dobrze, to ma chwilę spokoju i trwa to do pierwszego błędu. Przeszedł cały etap szkolenia, później przez dwa lata grał w AZS Częstochowa, występując od szesnastego roku w PlusLidze. Dokładnie taką samą drogę pokonał Paweł Zatorski, który też spędził jakiś czas w Częstochowie i wrócił do PGE Skry. Różnica była jednak taka, że Zatorski, gdy tu przychodził, miał obok siebie na przyjęciu Antigę, Winiarskiego, czy Bąkiewicza. Gdy z Częstochowy wracał Kacper to przyjmujący nie do końca byli tej samej klasy. W 2018 roku z Kacprem zdobyliśmy mistrzostwo Polski, a w fazie play-off miał zdecydowanie najlepsze statystyki z całej czwórki uczestniczących w grze o medale libero. To są fakty. Libero to jest niewdzięczna pozycja, na której nie ma jak odrobić błędów i w statystykach najczęściej jest przy nazwisku libero minus.

Ma pan świadomość, że na pana też w Internecie często leją się kubły pomyj?

Tak, wiem.

I nie jest panu przykro, gdy czyta, że nie umie budować drużyny? Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że ma pan w domu te trzydzieści parę medali wywalczonych przez zespoły, które również pan budował?

Jest, pewnie, że jest. Nie chcę mówić o tym, że w Polsce nie szanuje się autorytetów i nie oczekuję stawiania pomników. Ludzie z zewnątrz, którzy nie znają sytuacji, nie są w stanie obiektywnie ocenić działalności prezesa klubu. Po prostu, mają za mało danych, ale w Polsce każdy zna się na medycynie, polityce i sporcie. Oczywiście, nie chcę żyć przeszłością i tamtymi sukcesami, ale chciałbym też, żeby jednak o nich pamiętano. Jest takie powiedzenie, że nie jesteś tak wielki, gdy wynoszą cię na piedestał przy zwycięstwach i nie jesteś takim gównem, jak mówi się o tobie przy porażkach. Jest w tym bardzo wiele prawdy.

Skra przez lata słynęła ze spokojnych decyzji, a przez wszystkie te lata chyba tylko raz zdarzyło się, by trener stracił pracę w trakcie sezonu. Taka sama stabilizacja panowała w zarządzie klubu, w którym obok pana zasiadał Grzegorz Stawinoga. Dlaczego doszło do jego odwołania i powołania dwóch innych członków zarządu spoza Bełchatowa?

Takie były oczekiwania ze strony naszego sponsora w ramach tej współpracy. Zostało to przeprowadzone i w zasadzie w tym momencie nic więcej nie mam do powiedzenia.

Widziałem ostatnio wyniki marketingowe PGE Skry i myślę sobie, że choć wyniki sportowe są dziś słabsze, to jednak marka cały czas jest niezwykle mocna. No bo inaczej tych świetnych wskaźników, mimo braku gry w Lidze Mistrzów, nie da się wytłumaczyć.

Tak, to jest na pewno budujące i dobrze wróży na przyszłość, że nasza marka jest tak mocna. Nie można oceniać klubu wyłącznie przez pryzmat wyniku sportowego, choć jest on bardzo istotny, ale też bywa sinusoidalny. Liczy się trwałość pracy i sądzę, że tu mamy doskonały przykład konsekwencji decyzji sprzed lat, chboćby przeniesienia rozgrywek Ligi Mistrzów do Łodzi, za co byliśmy wtedy krytykowani w Bełchatowie. Proszę pamiętać również, że my cały czas na tę markę pracujemy i bardzo o to dbamy. Wierzę, że wypracowana przez te wszystkie lata marka pomoże nam przetrwać wszystkie kłopoty i wyjść na prostą. Ja uważam, że grupa, którą mamy, może odnieść sukces.

Nie mogę na koniec nie zadać panu tego jednego pytania – nie ma pan chwil zawahania, nigdy nie chciał pan już zostawić klubu?

Na pewno radość i satysfakcja z codziennego przychodzenia do klubu, z codziennej pracy byłaby większa, gdyby wszyscy żyli tym klubem tak, jak kiedyś i gdyby było mniej problemów. Dziś tych problemów mamy sporo i to różnych, ale ja te pasję cały czas w sobie mam. Pasję, bo to nie jest tylko moja praca. Jestem w klubie prawie dwadzieścia pięć lat, czyli większą część mojego życia zawodowego. Ja nie traktuję tego miejsca, jako pracy. To jest mój dom.

Powrót do listy

Powiązane informacje

POWIĄZANE WIADOMOŚCI