Autor:Redakcja, fot. Stal Nysa

Sobota z PlusLigą: Stal Nysa – Jastrzębski Węgiel 3:1

Stal Nysa zagrała kolejny dobry mecz przeciwko drużynie ze ścisłej czołówki Ligi Mistrzów Świata. Trzy punkty zdobyte przeciwko jastrzębianom przybliżają drużynę trenera Krzysztofa Stelmacha do zapewniania sobie utrzymania w lidze.

W dotychczasowych starciach w zawodowej lidze obie drużyny mierzyły się dotąd 18 razy, 13 razy górą byli jastrzębianie. To jednak bilans sprzed lat, gdyż po raz ostatni te drużyny rywalizowały ze sobą w PlusLidze w 2005 roku! Dziś zagrają znowu, niemal po szesnastu latach oczekiwania.

Goście byli faworytami tego spotkania, lecz Stal już pokazała – pokonując u siebie PGE Skrę – iż przed własną publicznością potrafi postawić się najmocniejszym drużynom naszej ligi. Od pierwszego seta widać było jednak, że goście zdają sobie z tego sprawę i będą chcieli nie dopuścić, by Stal się rozegrała. W Jastrzębskim rozpoczęli spotkanie Eemi Tervaportti oraz Rafał Szymura i te drobne korekty w składzie podziałały korzystanie na gości. Od początku grali odważnie w polu serwisowym oraz w ataku i bez większych problemów zwyciężyli do 18. Wydawało się, że zdominowany beniaminek może mieć problemy w tym meczu, jednak nieoczekiwanie od drugiego seta wyglądało, jakby nagle rywale zupełnie stanęli, a z każdą akcją zespół z Nysy napędzał się do coraz lepszej gry. W obu drużynach nieźle radzili sobie atakujący i przyjmujący – wszyscy grali bardzo skutecznie. Gospodarze jednak coraz lepiej bronili, wyprowadzali skuteczne kontry, a goście szukali optymalnego ustawienia, jednak zmiany nie przyniosły oczekiwanego skutku.

Gracze z Nysy wygrali dwa kolejne sety do 18, mając wyraźną przewagę. W czwartej odsłonie jastrzębianie poderwali się jeszcze do walki, lecz w samej końcówce to gospodarze wykazali się większym sprytem – ostatnią akcję odważnym atakiem wykończył MVP meczu – Łukasz Łapszyński.

Stal zdobyła bezcenne trzy punkty, które bardzo przybliżyły ją do upragnionego pozostania w Lidze Mistrzów Świata.