Szymon Jakubiszak: Doceniam to, że jestem na mistrzostwach świata
Polscy siatkarze na mistrzostwach świata na Filipinach są cały czas niepokonani. W sobotnim półfinale czeka ich jednak duże wyzwanie, bo zmierzą się z obrońcami mistrzowskiego tytułu – Włochami. – Włosi będą chcieli odgryźć się nam za porażkę w finale Ligi Narodów – mówi środkowy Szymon Jakubiszak.
Jakie nastroje panują w polskiej kadrze przed hitowym starciem z Włochami?
- Emocje są duże, ale jak większość chłopaków, staram się być skupiony na tym, co przed nami. Wydaje mi się, że będzie to dla nas najcięższy mecz na tym turnieju, więc emocje są duże, ale koncentracja i skupienie, które są ważne, przeważają nad emocjami – mówi jeden z debiutantów na mistrzostwach świata, Szymon Jakubiszak, który w nadchodzącym sezonie będzie środkowym ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.
Na turnieju na Filipinach były środkowy Indykpolu AZS-u Olsztyn pełni rolę tylko rezerwowego, ale we wcześniejszej fazie sezonu miał okazję dołożyć swoją cegiełkę do ostatniego triumfu Biało-Czerwonych z Włochami w finale Ligi Narodów w Ningbo, kiedy zastąpił w trakcie spotkania Jakuba Nowaka i zakończył tamten mecz efektownym atakiem ze środka.
- To było dla mnie duże przeżycie. Na początku byłem w szoku, bo nie spodziewałem się, że będzie mi dane wejść i zagrać, ale fajnie, że tak wyszło. Marcin Komenda zaufał mi i gdzieś tam dał nawet tę ostatnią piłkę, więc emocje były duże. To było fajne przeżycie. Można było to w końcu zobaczyć, z czym to się je i jak to wygląda – wspomina Jakubiszak, który jednocześnie jest przekonany, że w półfinale MŚ w Manili włoski zespół zaprezentuje się dużo lepiej niż w finale VNL Chinach.

- Myślę, że Włosi na MŚ prezentują się ogólnie dobrze; oglądałem parę ich meczów. Na pewno na spotkanie z nami będą zmotywowani, bo będą chcieli się odgryźć za porażkę w finale VNL, także spodziewam się ciężkiego meczu. Pamiętamy, że w Chinach Włosi popełnili błąd ustawienia na początku drugiego seta, co na tym poziomie nie powinno się zdarzyć. Myślę, że teraz będzie to zupełnie inny mecz, na wysokim poziomie i raczej trzeba się spodziewać, że będzie trwał długo – przewiduje Jakubiszak.
- Wydaje mi się, że Włosi to jest na tyle dobry zespół, że w starciu z nimi decydująca może być dyspozycja dnia, czyli to jak nam zespół będzie grał, aczkolwiek wierzę w to, że gdzieś tam wytrzymamy w trudnych momentach ten napór Włochów i wygramy to spotkanie – dodaje Jakubiszak.
Jak środkowy ZAKSY Kędzierzyn-Koźle znosi rolę rezerwowego, który stoi w kwadracie i czeka na swoją szansę wejścia na boisko?
- Myślę, że dobrze. Cieszę się, że chłopaki dobrze grają i nie trzeba na meczu za bardzo im pomagać. Na pewno jak będzie taka okazja, żeby wejść na boisko, to będę chciał dać z siebie sto procent i gdzieś dołożyć tę cegiełkę od siebie. Ciężko wszyscy na to pracujemy. Są momenty słabsze lub gorsze, ale myślę, że spokojnie daję radę. Bardzo doceniam to, że tutaj jestem i mogę zobaczyć, jak wygląda ten turniej od środka – mówi Jakubiszak, a na pytanie jakie doświadczenie zebrał dotychczas z pierwszych mistrzostw świata odpowiada.

- Jest sporo takich aspektów, ale myślę, że wcześniej nie poświęcałem wystarczającej uwagi na skupienie i koncentrację. Na tym turnieju na pewno nauczyłem się, że nie można lekceważyć słabszych zespołów, tylko trzeba codziennie dawać z siebie maksimum.
Szymon Jakubiszak w czasach juniorskich razem m.in. z Jakubem Kochanowskim, Tomaszem Fornalem i Norbertem Huberem wygrał złoty medal ME i MŚ do lat 21, będąc rezerwowym przyjmującym. Nowy środkowy ZAKSY dopiero w zeszłym roku zadebiutował jednak w reprezentacji seniorów, a w tym udało mu się wywalczyć miejsce w składzie na najważniejsze turnieje, jak finał Ligi Narodów i mistrzostwa świata na Filipinach. Jak z perspektywy czasu ocenia zmianę pozycji z przyjmującego na środkowego i swój sportowy rozwój w grze na środku siatki?
- W tym, że jestem teraz w reprezentacji seniorów, pomogła mi zmiana pozycji, bo się bardziej odnalazłem na środku siatki i to mi pomogło. W ataku nie miałem problemu, żeby się przestawić z przyjmującego na środkowego, ale na pewno element bloku i to czytanie gry - tego trzeba się było nauczyć. Gdzieś tam do tej pory mam z tym duże problemy, ale wydaje mi się, że z dnia na dzień jest coraz lepiej i łatwiej – mówi Jakubiszak, który ceni sobie współpracę z trenerem Nikolą Grbiciem.
- Trener najczęściej wtłacza mi do głowy dwie kwestie. Jeżeli chodzi o atak, to żeby nie decydować, gdzie chcę zaatakować przed atakiem, tylko w zależności od tego, jaka będzie piłka i żeby być na takim szybkim tempie, bo z tym miałem największe problemy, ale wydaje mi się, że teraz jest dużo lepiej. A jeżeli chodzi o blok, to żeby po prostu nie machać rękoma, bo często miałem takie problemy, że jak dochodziłem do bloku, to machałem rękoma, a wtedy obrona też jest pogubiona, bo oni się muszą ustawić w dziurę albo obok bloku – opisuje Jakubisza i dodaje.
- Na ile udało mi się poznać trenera, to on na pewno jest bardzo surowy, ale też próbuje każdemu poświęcić tyle czasu, ile może. Za każdym razem daje jakieś wskazówki, potrafi przerwać trening, powiedzieć co jest nie tak, co mamy zrobić dobrze, co możemy zrobić lepiej. Wydaje mi się, że jest konsekwentny i jest po prostu dobrym trenerem. Mówiąc, że trener jest surowy chodziło mi o to, że jeżeli widzi, że nie jesteśmy zaangażowani na sto procent tylko trochę mniej, to od razu zwraca uwagę, że trzeba dać z siebie nawet sto dwadzieścia procent. Poza tym zwraca uwagę nie tylko młodym zawodnikom, tylko też tym bardziej doświadczonym.

Czy osoba trenera, tyle że Andrei Gianiego, była dla środkowego polskiej reprezentacji ważnym czynnikiem przy wyborze nowego klubu i przenosinach do ZAKSY Kędzierzyn-Koźle?
- Głównie dlatego zdecydowałem się właśnie na ten klub, bo jest tam trener Andrea Giani. Od wielu zawodników słyszałem, że to jest bardzo dobry szkoleniowiec i cieszę, że będę miał okazję z nim trenować – kończy Szymon Jakubiszak.



