Moustapha M'Baye: Możemy wracać z podniesionymi głowami
Trefl Gdańsk po emocjonującym meczu przegrał w Rzeszowie 2:3. Liderem zespołu znad morza był Moustapha M'Baye. Środkowy skończył 9 na 11 ataków (82 proc. skuteczności) i zapisał na swoim koncie pięć bloków i asa serwisowego.
PLUSLIGA: Jak się spotykają dwa zespoły, które w Pluslidze mają największą liczbę tie-breaków, to pięć setów jest nieuniknione. Dla was był to już dziesiąty tie-break, a dla rywali jedenasty…
MOUSTAPHA M’BAYE (środkowy Trefla Gdańsk): Fajnie, że się zakończyło tie-breakiem. Szkoda, że dla nas przegranym, ale wydaje mi się, że kibicom mogło się momentami podobać. Te dwa sety, kiedy nas w nich zbili emocjonujące nie były, ale później nastąpiło odrodzenie i doprowadziliśmy do tiebreaka. Mieliśmy nawet swoją szansę, żeby mecz zamknąć, ale taki jest sport. Są wzloty u upadki.
PLUSLIGA: Asseco Resovia bardzo dobrze weszła w mecz, wydawało się, że pierwszy set może być jednostronny, ale zdołaliście odwrócić jego losy…
Ten początek to była indywidualność w postaci Stephena Boyera i jego zagrywek. W tym była różnica, bo sama siatkówka nie stała na wysokim poziomie jak ten serwis. Musieliśmy „zdjąć go z zagrywki” i wtedy zaczęła się gra, wymiany, w których byliśmy lepsi w pierwszym secie. Później inicjatywę przejęli rywale, u nas była ta nieszczęśliwa kontuzja. Troszeczkę gdzieś nas to rozbiło w skupieniu, ale ale widzieliśmy, że jesteśmy w stanie wrócić w każdym momencie i tak się stało. W tie-breaku walka była długa i jest punkcik. Zawsze apetyt rośnie w miarę jedzenia, ale trzeba brać to co dają.
PLUSLIGA: Kontuzja Lukasa Kampy pod koniec pierwszego seta aż tak mocno wybiła was z rytmu w dwóch kolejnych?
Wyniki drugiego i trzeciego pokazują, że jednak troszeczkę miała wpływ. Trochę nam zajęło, żeby się podnieść. Nie wiadomo było czy to coś poważnego i czy może Lukas wróci. To jest trudna sytuacja bo wchodzi zmiennik, a przygotowujesz się cały czas z jednym rozgrywającym. Wiadomo, że troszeczkę to gdzieś tam trzeba sobie poukładać. Ale jak już poukładaliśmy, to wyglądało to lepiej. Gratulacje dla rywali. Cieszę się, że było widowisko, że jeżeli już przemierzasz całą Polskę, to nie wracasz po 45 minutach, tylko jest dłuższe spotkanie.
PLUSLIGA: Kluczową role odgrywała zagrywka, rywale stawiali na siłową, a wy bardziej na floty…
My dużo gramy takiej zagrywki i staramy się ją kierować taktycznie w odkreślonego zawodnika i go męczyć, męczyć, męczyć. Oczywiście mamy też dwóch graczy, którzy grają siłową, mocną zagrywkę, więc w zespole jest w tym elemencie taki balans. Decydowały w tie-breaku drobne detale. Szkoda przegranego meczu, ale możemy wracać z podniesionymi głowami, bo nie położyliśmy się przed przeciwnikiem, tylko postawiliśmy twarde warunki.
PLUSLIGA: Do końca rundy zasadniczej pozostały cztery kolejki. Utrzymanie macie już pewne, ale szanse na play-off są niewielkie…
Zgadza się, ale lepiej się patrzy ile brakuje do play-off niż ile mamy przewagi nad dołem tabeli. Nie musimy się już tym martwić, możemy wychodzić, pokazywać swoją siatkówkę i starać się prezentować jak najlepiej. To nam sprawia przyjemność i to lubimy. W takiej sytuacji gra się też łatwiej, więc my sobie na spokojnie kolekcjonujemy punkty i zobaczymy ile nam zabrakło, a może się jednak uda bo w sporcie różne rzeczy się zdarzają. Częstochowa jest na ósmym miejscu, ale w kryzysie więc zobaczymy. Wszystko jest w naszych rękach. To jest piękne, nikt nam na pewno nie odbierze tego, żeby sobie gdzieś tam celować, mieć marzenie, żeby awansować do play-off.
Powrót do listy