Jakub Popiwczak: Turniej tak naprawdę dopiero teraz się zacznie
Polscy siatkarze na mistrzostwach świata na Filipinach wygrali dwa pierwsze spotkania w grupie z Rumunią i z Katarem, ale doskonale wiedzą o tym, że poprzeczka od tego momentu idzie w górę. - Przyjechaliśmy tutaj z myślą o tych meczach, które są dopiero przed nami – mówi libero reprezentacji Polski i Aluronu CMC Warty Zawiercie, Jakub Popiwczak.
- W meczu z Katarem myślę, że jedynie w pierwszym secie był taki moment, gdzie niepotrzebnie trochę sprokurowaliśmy sobie granie punkt za punkt, w połowie seta było po 15. i tak myśleliśmy już, że kurczę, znowu może być ciekawa końcówka. Natomiast na szczęście wskoczyliśmy na swój poziom i od tamtego momentu właściwie wszystko było pod naszą kontrolą. Wykonaliśmy plan i jesteśmy zadowoleni – mówi Jakub Popiwczak, a jednocześnie dodaje.
- Przyjechaliśmy tutaj z myślą o tych meczach, które tak naprawdę są dopiero przed nami. Na ten z Katarem trzeba było wyjść, zrobić swoje i wygrać. Natomiast tak jak powiedział nam trener tuż po meczu, ten turniej tak naprawdę dopiero teraz się zacznie.
Czy cięższej przeprawy Biało-Czerwoni spodziewają się już w ostatnim meczu grupowym z Holandią, która podobnie jak Polska pokonała bez straty punktów Katar i Rumunię?
- Te dwa pierwsze mecze pokazały, że Holandia to będzie najmocniejszy przeciwnik w naszej grupie. Natomiast nadal uważam, że jeżeli będziemy grać swoją siatkówkę, a skupiamy się w każdym meczu przede wszystkim na sobie, to mamy na tyle mocny zespół i na tyle potrafimy dobrze grać siatkówkę, że to my jesteśmy tutaj punktem odniesienia. Jeżeli będziemy robić to dobrze, to z Holandią powinniśmy być górą. Także myślimy już o kolejnym meczu i skupiamy się na tym, żeby zakończyć grupę dobrym akcentem – zaznacza Popiwczak, który odniósł się też do sensacyjnej porażki Japonii z Kanadą, eliminującej Japończyków z gry w fazie pucharowej.
- Zdecydowanie jest to niespodzianka. Są duże niespodzianki na tym turnieju. Są zespoły, które miały być faworytami do zwycięstwa w swojej grupie jak Japonia, a się męczą. Jest Argentyna, którą ostatnio widzieliśmy w Polsce na Memoriale Wagnera, że grała świetnie, a tutaj prawie przegrała z Finlandią. Także śledzimy to co się dzieje w innych grupach i obserwujemy to. Będziemy patrzeć na to, z kim później przyjdzie nam grać – mówi Popiwczak.

Jak wygląda aktualnie sytuacja zdrowotna w polskim zespole i aklimatyzacja na Filipinach?
- Jest ciężko odkąd tu przyjechaliśmy. Są jakieś przeziębienia, jakieś katary i choroby. Zresztą chyba słychać też trochę po mnie, że cały czas gdzieś mówię przez nos. Każdy ma jakieś swoje problemy, ale jak już wychodzimy na treningi, na boisko, to za długo pracowaliśmy na to, żeby tutaj być, żeby pozwolić tej chorobie pokrzyżować nam plany. Tak naprawdę przyjechaliśmy tutaj głównie po to, żeby grać w siatkówkę. Mieszkamy w wielkim hotelu, przy wielkim centrum handlowym, także czasami gdzieś tam człowiek się przejdzie po prostu, żeby wyjść z pokoju, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza i tyle. Natomiast też temperatura, pogoda, ta wilgotność tutaj nie pozwala na to, żeby gdzieś sobie przyjemnie spacerować po parkach itd. Także skupiamy się na siatkówce, jak można to idziemy na kawę, żeby w jakimś innym otoczeniu ją wypić niż w hotelowych czterech ścianach i po prostu myślimy o tym, co dalej nas czeka w turnieju – zakończył Jakub Popiwczak.



